• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Życie i fala w wojsku - moje przeżycia

Moje własne przeżycia w zasadniczej służbie wojskowej w szkółce kierowców w Grupie k/ Grudziądza i JW4057 Szczecin w latach VII-1995 / X-1996, przedstawione w formie pamiętnika, na podstawie starego już mało czytelnego pamiętnika z tamtych lat. Opisuję prawie każdy dzień w skrócie nie tylko z tematów fali ale też całokształtu danego dnia, by ukazać monotonię jaką przechodziło się w wojsku zasadniczym.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
25 26 27 28 29 30 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2020
  • Październik 1996
  • Wrzesień 1996
  • Sierpień 1996
  • Lipiec 1996
  • Czerwiec 1996
  • Maj 1996
  • Kwiecień 1996
  • Marzec 1996
  • Luty 1996
  • Styczeń 1996
  • Grudzień 1995
  • Listopad 1995
  • Październik 1995
  • Wrzesień 1995
  • Sierpień 1995
  • Lipiec 1995

Najnowsze wpisy, strona 5

< 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 >

Dzień 85

Jestem po śniadaniu i czekamy z chłopakami na stara, ktory zawiezie nas na egzamin. Mam srakę ze stresu bo muszę zaliczyć ten egzamin. Chociaż tyle będe miał z tego MONu - darmowe prawko.

Godz 09:00 ruszamy do Grudziadza na egzamin, coraz bardziej mam stresa.

Jest 14:00 wróciliśmy z egzaminu. Stres powoli schodzi ze mnie. Na placu zaliczyłem bezbłednie, potem było miasto. Stres mnie zżerał i dosć cieżko się jezdziło w ruchu miejskim. Ostatecznie ...... ZDAŁEM!!!!!! uff na ostatnią chwilę. Mam już na stałe kat.C huraaaa.

Po obiedzie mam drużynkę na kuchni jako pomocnik. Idę z usmiechem na ustach bo mam z czego się cieszyć.

W miedzy czasie radość zamienia się w smutek bo zbliża sie ten dzień gdzie wszystko się zmieni, czyli wyjazd na liniówki. W sumię i tak by nas wywalili na liniówki więc pozostaje się delektować zdanym egzaminem.

20 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 84

Kompania się opróżnia powoli z naszego poboru. Ci co zdali dziś wyjeżdżają nastepną turą na przydziały do jednostek liniowych. Widać po nich że są przerażeni bo nie wiedzą gdzie trafią. Na apelu sztabowcy podają miejsca przekierowania i wcale nie są zbliżone do miejsc zamieszkania. Wielu falusi jest z centralnej i południowej polski i dostali przeniesienia na północ lub zachód Polski. Widać wyraźnie że z wyjazdu się nie cieszą. Wszak czeka ich linówka no i co za tym idzie dopiero prawdziwe docieranie kota.

Dziś przed śniadaniem poszedłem na rejon biura przepustek pograbić liście. Po śniadaniu do 14:00 poszliśmy z falusiami Siwym z mojego plutonu i chłopakami z 2 plutonu do kantyny na kawkę. Ściemnialiśmy tam do apelu południowego.

Jak wspominałem wcześniej rezerwisci nas już nie ruszają bo mają 5 DDC ( dni do cywila) i wg zasad są już cywilami. Na jednostce zostali tylko chłopaki z wiosny 95 a oni nas nie mogą tyrać. Zatem teraz służba jest spokojna. Po obiedzie siedziałem na kompani i ściemniałem aż do capsztyku. Oczywiście jak myślałem nie dostałem PJ bo wjebali mi na weekend służbę na kompani.

19 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 83

Dziś środa. Do 10:00 miałem luzy. Siedziałem na kompani w swietlicy i rozwiazywałem krzyżówki.

O 10:00 przyszedł chorąży z parku maszyn i zabrał mnie i trzech falusiów z kompani na grzyby.

Fajnie było mogliśmy się trochę odstresować. Tu lasy są ładne, a i grzybów nie mało.

Z grzybobrania wróciliśmy o 14:00 na apel i obiad.

Po obiedzie znów zafundowali nam czyszczenie broni aż do 17:00.

Po 17:00 znów luzy i każdy się snuje po korytarzu.

Zapisałem się na PJ-kę , ale w piątek już mam drugie podejscie do jazdy egzaminacyjnej.

Muszę się postarać bo niebawem do jednostki przyjdzie nowy pobór i nas i tak stąd wyślą na linówki czy zdamy czy też nie.

18 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 82

Dziś wtorek, wróciłem z PJ-ki o 5:30.

Jechałem sam w przedziale od Szczecina do Bydgoszczy.

O 09:00 sprzątaliśmy plac i grabiliśmy liscie dookoła biura przepustek.

O godzinie 09:40 rozładowaliśmy trzy stary piachu.

Na kompanie wróciłem o 21:30, jestem totalnie zjebany, myślę tylko o capsztyku.

17 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 79

Dziś egzamin praktyczny. Jedziemy na plac do Grudziądza.

No i oblałem na kopercie. Za płytko wjechałem Starem 266.

Z racji tego że zdałem teorię mogę jechać na PJ-kę.

Jest godzina 16:09 jadę pociągiem, właśnie mijam Nakło n/Notecią. Jeszcze 4h i jestem w Szczecinie.

14 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 78

Dziś cały dzień ściemniałem. Choroba odpuszcza i czuję się lepiej.

Z Muchom i Różakiem łaziliśmy po obiedzie po całej jednostce, ciężko jest siedzieć na kompani kiedy za oknem ładna pogoda.

Dziadki już odpuścili nam bo niedługo wychodzą do cywila. Możemy leżeć kiedy chcemy i robić co chcemy.

Zastanawiam się czy już tak będzie czy to tylko cisza przed burzą na liniówce?

12 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 77

Od godz 03:30 jestem na dyżurcę.  Siedziałem na małej myjce i myłem kotły, chochle oraz  tace. Nosiłem też worki ziemniaków, kaszę oraz konserwy z magazynku.

Służba tu jest z jednej strony fajna, bo można naruchać sobie jedzenie, z drugiej zaś lipna bo trzeba zrywać się o 03:30 i tyrać aż do 21:00

Po obsłudze i umyciu kuchni i sali zeszliśmy z służby na kompanie.

Jest godz 21:17, z odparzonymi nogami leżę na wozie i piszę ten pamiętnik.

Nadal gardło mnie boli aż cieżko przełykać, ale gorącza już puściła i jakoś dzień przepękałem.

 

11 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 76

Dziś wogóle nie byłem w stanie wstać. Rozłożyło mnie na amen. Miałem po obiedzie iść na obierak dziś ale uciekłem na kompanie i na krzesłach leżę w kocach. Czuję się jak bym miał zdechnąć.

W zeszycie zapisałem się na PJ-kę i wróciłem na swoje legowisko na krzesłach.

Najgorsze że nie mam zadnych leków, nawet nic na gardło.

Oby przetrwać jakoś. Jutro rano mam dyżurkę na kuchni, jak ja wstanę, szlak!!!!

10 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 75

Jestem już po śniadaniu i czekam na palarnii na stara, który zawiezie nas na egzamin.

Egzamin mamy o 9:00. No czas jeszcze przeglądnąć te testy i do dzieła.

Huraaaa zdałem testy!!!!!! miałem test 34 z przepisów i 4 z budowy.Z przepisów zrobiłem dwa byki.

Najważniejsze że zaliczone :)

Jak wracałem z egzaminów coś mnie rozebrało. Czuje się jakiś połamany, wszystko mnie boli i mam gorączkę. Marzę tylko o wozie.

Jest 21:20 leżę w wozie i się grzeję. Dziadkowie pozwolili bo widzieli że nie jestem w stanie siedzieć i hujowo wyglądam. Gardło mnie boli jak cholera. Mam nadzieje ze przejdzie.

09 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 74

Dziś niedziela, ciąg dalszy nudów. Po mszy w Klubie żołnierskim aż do obiadu leżałem na wozie.

Po obiedzie polazłem z kumplami do klubu i wypiliśmy po browarku.

Fajny klimat jest w tym klubue. W weekendy praktycznie nie ma nikogo, można sobie posiedzieć na terenie klubu, nikt się nie przyczepia, także z piciem nie ma problemu bo krzaki zasłaniają i w każdej chwili idzie schować alko.

Na kompanie wróciliśmy o 18:00 i znów przerabialiśmy testy na korytarzu. Trzeba sie przyłożyć bo jutro egzamin zpaństwowy.

18:55 idę na swój rejon, dziś mam zamiatać schody. Oby zdać jutro ten egzamin.

 

08 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 73

Dziś sobota, na kompani służbe ma kapral Ozga. Siedzimy na stołkach na korytarzu i tłuczemy na parapecie te cholerne testy.

Do obiadu przerobiłem 21 testów i robię coraz mniej błedów. Po obiedzie z chłopakami poszlismy do klubu żołnierskiego. Nie ma dziadków to trzeba korzystać ). Poszliśmy z Klimom,Szklarzem,Siwym i Szwagrem najebać się.

Tym razem Szwagier poleciał do sklepu a my go kryliśmy. Fajnie było cisza spokój, na kompani dziadów brak więc nikt nas nie pilnował. Ozga siedział w sztabie a dyżurny to nasz faluś więc nie podpierdolił nas.

Wróciliśmy po 20:00 i poszlismy w kimę.

07 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 72

Oczywiście tak też myślałem nikt nie dostał z nas PJ-ek, tylko ci co zdali egzaminy.

Znów nas major męczył z tymi testami i za każdy błąd biegaliśmy okrążenia. Dziś już mniej bo 6 okrązeń czyli jakieś 2km. Po obiedzie trepy zagonili nas na rejon do sprzątania izby chorych. Pościemnialiśmy trochę i zamietliśmy korytarz. O 16:00 wracamy na kompanie.

Wkurwiłem się z falusiami ze znów będziemy kiblować na kompani w wekend i poszlismy do Klubu żołnierskiego.

Mamy już swoje miejsce gdzie łatwo przejść przez płot, więc polazłem do wiejskiego sklepiku po browary i wina.

Chłopaki byli na czatach i mnie kryli. Gdyby to się wydało mielibyśmy ostro u trepów jak i dziadków.

Wróciłem ze sklepu z zaopatrzeniem i pod dębem obok krzaków popiliśmy sobie aby zalać smutki.

Kurdę tak nas siekło że wróciliśmy podpici.

Oczywiście dziadki wyczuli u nas że jesteśmy podpici i zafundowali nam szybkie trzeźwienie.

Ubrani w dresy stawiliśmy się w łazience na kompani i zostalismy oblani zimną wodą po czym dostaliśmy saperki i kopaliśmy 2/2 bez dna aż do 22:00. Po tym czasie było zakopywanie dołka. Ależ zmarźliśmy, teraz szybko do woza się rozgżać.

06 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 71

Dziś znów od rana zaliczaliśmy testy u takiego majora.

Tym razem zsumował błędy każdego z nas i biegaliśmy 10 okrązeń na boisku, czyli jakieś 3km.

Z PJ-kami musimy zaczekać do jutra, bo nie ma chorążego, a to on jako dowódca wystawia.

05 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 70

Od rana zaraz po apelu porannym poszliśmy na zajęcia i tłukliśmy testy z przepisów i budowy.

Teraz konkretnie się przykładam do nauki bo podobno ci co nie zaliczą do połowy października i tak pojadą na liniówki ale już bez prawka. Robią miejsce na nowy pobór jesienny, zatem niedługo już nie będziemy najmłodsi w wojsku.

Nauczyłem się na wyjściowo 15 testów, robiąc 1 błąd. Zatem biorę się.

Jutro będe próbował załatwić PJ-kę, ale małe szanse bo oblałem egzamin. Zobaczymy czy się uda. Dziadkowie pozwolili więc jutro zapytam trepa.

04 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 69

Dziś jestem osrany bo powtórkowy egzamin na prawo jazdy państwowy.

Czekam na transport i zaraz jedziemy do Grudziadza.

O 11:00 miałem egzamin państwowy. Oczywiście oblałem testy. Nie za bardzo się przykładałem.

Podobno w przyszłym tygodniu ci co zdali opuszczają tą jednostkę i jadą na liniówki, a my zostajemy i zdajemy.

Po powrocie na jednostkę major był wściekły na tych co oblali i za karę biegaliśmy 3km w moro i opinaczach a na deser robiliśmy pompki na tempa, tzn: zatrzymanie przy ziemi, odczekanie i powrót do pozycji wyjsciowej pompki.

Tak nas przejebał że chyba trzeba się wziąć za te egzaminy i zaliczyć je. Po capsztyku walnąłem się na wóz zjebany totalnie.

03 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 68

Dziś zaraz po śniadaniu, chorąży nasz dowódca razem z kapralem Ozgą na apelu porannym szukali sześciu ochotników na wyjazd do ośrodka wczasowego w Raciszewie. Zgłosiliśmy się z pięcioma kumplami z plutonu na ochotnika i zaraz jedziemy do tego ośrodka. Lepsze to niż siedzenie na kompani i nudzenie się, albo co gorsza wcisną nam jakieś sprzątanie.

Zapakowaliśmy się na pake Stara i pojechalismy do ośrodka.

Na miejscu fajny klimat, same domki letniskowe nad jeziorem. Rewelacyjne klimaty.

Naszym zadaniem jest przygotować domki do sezonu zimowego. Zakładamy drewniane okiennice na okna i zabezpieczamy domki na zimę.

Chorąży siedział w recepcji a my działaliśmy od domku do domku. Co chwila przerwa na fajkę, nikt nie pogania jest super.

Z wyjazdu wróciliśmy na popołudniowy apel. Jest 15:00 i zaraz idziemy na obiad.

Wieczorkiem znów fala dała o sobie znać i odwaliliśmy cyferkę dziadków, zarecytowaliśmy kilka wierszyków, troszkę kojota i upragniony capsztyk.

02 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 98

Z rana rytuał. Pościelenie swojego wozu i dziadka też. Później rejony do obiadu i znów docieranie.

Dziś robiliśmy za kelnera. W świetlicy rezerwa zrobiła sobie impreze z alkoholem. Oczywiscie musieliśmy naruchać kasę na ich imprezę. Ja byłem kelnerem i polewałem po każdej kolejce. Koledzy udawali dziewczyny: założyli szalokominiarkę na siebie i wsadzili w cycki skarpetki, wyglądało to jak panienka w mini. Następnie musieli recytować atykuły z gazety, wymyślając jednocześnie kwestie falowe jak kolor rezerwy, DDC, miejscowości ska pochodzą. Było humorystycznie i śmiesznie. Później dwuch falusiów tańczyło na stolę wolnego i jednocześnie miałczało.

Pod koniec imprezy przez okno wyliśmy do księżyca oraz odpompowaliśmy cyferkę i lulu.

02 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 67

Ciag dalszy służby w Klubie.

Spalismy do 06:00 więc się nawet wyspalismy.

O 9:00 wpadł do nas faluś i odebrał nasze bety. Teraz szykujemy salę nr 3 do odprawy mszy świętej przez kapelana, która ma się odbyć o 11:00.

Po mszy sprzątalismy salę i grabiliśmy liscie na terenie klubu. Teraz o 15:00 nudzimy się i czekamy na zmianę o 18:00.

Po zdaniu słuzby siedzieliśmy do capsztyku na kompani i drzemaliśmy na wozach. Delektujemy sie tym puki dziadków nie ma.

 

01 października 1995   Dodaj komentarz

Dzień 66

Dziś sobota, dzień ściemniania i nudów. O 18tej mam znów służbę w Klubie Żołnierskim.

Dziadków znów nie ma na weekend więc leżymy na wozie wszyscy i drzemiemy. Ale by było gdyby ktoś nas podjebał rezerwie, pewnie by nas zajebali aż kity by się spaliły. haha.

Od 18:00 jestem na służbie w Klubie ale jako dyzurny razem z Furmanem i Krutkim.

Jutro niedziela więc trepów nie będzie, zapowiada się luźna służba.

Z Furmanem poszliśmy do sklepu przez płot, Krutki nas kryje. Kupiliśmy fajki i po dwa prowary dla każdego, wracamy krzakami by nie było przypału.

20:00 siedzimy na dyzurce, pijemy browarki i słuchamy muzy. Zajebista tutaj służba naprawdę hehe.

Uznaliśmy że obchody robimy do północy i potem mamy w dupie. Znów chłopaki z kompani naruchali nam koce i tym razem nasze poduszki z wozów. Będziemy spać na podłodze ale przekimamy całą noc. Budzik nastawiamy na 06:00 aby przypału nie było. Umówiliśmy się z falusiem że po śniadaniu przyjdzie i zabierze nasze bety by pozbyć się dowodów haha.

 

30 września 1995   Dodaj komentarz

Dzień 65

Ciąg dalszy słuzby. Spaliśmy na zmianę na podłodze. Naruchaliśmy jakiś koc i plecaki z kompani od chłopaków. Plecaki służyły za poduszkę a koc jako przescieradło. Było nie wygodnie ale zawsze to się przekimaliśmy.

O 3:00 miałem obchód po terenie Klubu, który zajął mi 5 min i wróciłem na dyzurkę. Chłopaki kimają a ja waruje do 5:00. Od rana  8:00 naoddawałem się tyle honorów że już ręka mnie boli. Tyle meldunków że aż mnie mdli.

Podoficer ma swoje złe strony, bo melduje w sztabie o przebiegu słuzby. Jest godz 13:12 siedzę na dyzurce i czekam aż dyzurny kompani przyniesie nam obiad. Oczywiście zimny bo zdąży wystygnąć w tych termosach.

O 14:20 byłem z polecenia porucznika z klubu w sztabie zanieść jakieś papiery.

Od oddawania honorów łapa mnie boli. Masakra jakaś.

O 18:00 zmiana służb, wracamy na kompanie.

Przed capsztykiem odpompowalismy cyferkę dziadków i lulu.

29 września 1995   Dodaj komentarz
< 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 >
Kibol | Blogi