• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Życie i fala w wojsku - moje przeżycia

Moje własne przeżycia w zasadniczej służbie wojskowej w szkółce kierowców w Grupie k/ Grudziądza i JW4057 Szczecin w latach VII-1995 / X-1996, przedstawione w formie pamiętnika, na podstawie starego już mało czytelnego pamiętnika z tamtych lat. Opisuję prawie każdy dzień w skrócie nie tylko z tematów fali ale też całokształtu danego dnia, by ukazać monotonię jaką przechodziło się w wojsku zasadniczym.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2020
  • Październik 1996
  • Wrzesień 1996
  • Sierpień 1996
  • Lipiec 1996
  • Czerwiec 1996
  • Maj 1996
  • Kwiecień 1996
  • Marzec 1996
  • Luty 1996
  • Styczeń 1996
  • Grudzień 1995
  • Listopad 1995
  • Październik 1995
  • Wrzesień 1995
  • Sierpień 1995
  • Lipiec 1995

Archiwum listopad 1995

Dzień 116

Jestem na stałce w domu. W spokoju piszę co się wydażyło po powrocie pamiętnego dnia na kompanie.

Po capsztyku rezerwiści wywalili wszystkie moje rzeczy z szafki i wozu na podłogę. Moro, cywilki oraz mundur wyjściowy w szatni zostały dokładnie przeszukane.

Nie znaleźli pamiętnika więc odpuścili mi konsekwencje po czym odpompowałem cyferkę dziadka, przeczołgałem się po długosci korytarza miałcząc jednocześnie oraz miałem kręcenie wora oraz wartę przy wozie dziadka do 03:00.

Kręcenie wora strasznie bolało, wyłem z bólu ale jakoś przetrwałem.

Najważniejsze że jakoś mi się upiekło i nadal jestem falowcem:)

Do obcinki coraz bliżej bo 13 dni. To już końcówka kotowania i wszyscy chłopacy nie mogą się doczekać tak samo ja oczywiście.

Na chwilę obecną co wieczór mamy kotowanie.

Zatem jak postanowiłem, plan jest taki ze pamiętnik wezmę w dniu obcinki i już legalnie będe mógł pisać.

Zatem żegnam się z pamiętnikiem do obcinki czyli do 129 dnia służby.

20 listopada 1995   Dodaj komentarz

Dzień 106

Ktoś musiał mnie zobaczyć i podjebać jak piszę pamiętnik. Doszły mnie słuchy że dziadki mają zrobić mi przeszukanie betów.

Jeśli znajdą pamiętnik to na bank go zniszczą a ja bede miał ostro przejebane.

Pamiętnik to poważne złamanie zasad przez kota więc mogą mnie nawet nie przyciąć w dniu obcinki, a tym samym nie będe falowcem.

Postanowiłem wykorzystać chwilę na dzisiejszej stałce i zostawić pamiętnik w domu zanim wrócę na jednostkę.

Szkoda mi spisanych dni w wojsku i kary jaka moze mnie dopaść.

Pamiętnik mozna pisać od obcinki legalnie, nawet jak tam są zapiski z czasów kota to już po obcince nikt nic nie zrobi.

Napiszę jeszcze w domu jak skończyło się przeszukanie i jakie losy mnie spotkały jak tylko ponownie pojawie się na stałce w domu.

10 listopada 1995   Dodaj komentarz

Dzień 105

Dziś znów rejony z Felixem z Wiosny w garażu. Ściemniamy tutaj i śpimy aż do obiadu.

Po capsztyku rezerwa sie uaktywniła. Znów mieliśmy kotowanie, pompowanie cyferki oraz pociąg.

O codziennym ścieleniu woza dziadka nie wspominając.

Za kazdym razem dziadek sprawdza nasze wozy czy są idealnie poscielone. Miałem dziś pilota, moje bety znalazły się na korytarzu bo prześcieradło nie zrobiło lekkiej fali.

Za drugim razem poscieliłem idealnie i mogłem iść spać.

 

09 listopada 1995   Dodaj komentarz

Dzień 104

Dziś znów  byłem w garażu z kolegą z Wiosny 95 Felixem. Tym razem ściemnialiśmy. Leżeliśmy w ASMie dowódcy "pszczółce" na wyrku i drzemaliśmy do apelu.

Ci z wiosny choć są obcieci to na rejony dzienne muszą chodzić tak jak my koty, za to nie muszą robić rejonów na kompani.

Felix jest wporządku koleś, można z nim pogadać normalnie i nawet daje rady jak przetrwać do obcinki.

Wieczorem odpompowanie cyferki dziadka i spokój.

08 listopada 1995   Dodaj komentarz

Dzień 103

Znów rejony, tym razem szczelnica i grabienie lisci. Ten rejon jest fajny bo mozemy pościemniać za kulochwytem.

To co normalnie zajęłoby 2h, nam zajmuje 6h. Oczywiście lepiej tutaj wylegiwać się na nasypie kulochwytu niż na kompani siedzieć na stołku.

Po obiedzie mogliśmy się położyć pod wozem. Lepsze to niż siedzenie na tym twardym stołku.

Po capsztyku rytalne gnojenie kotów. Czołganie się po korytarzu i otrzymywanie pasów po plecach jest już codziennoscią, tak samo obelgi, które nie robią na nas wrażenia bo się przyzwyczailiśmy.

Najlepsza odzywka dziadka do kota to " najebało w kite prądu parszywy kocie " stosują te wyrażenie np. przy prośbie o zezwolenie na wyjście do kantyny lub na fajkę do palarni. W normalnym języku to znaczy NIE.

Razem z chłopakami z poboru staramy się podporządkować zasadom fali, nie bierzemy też do siebie obraźliwych wyrażeń i myślimy tylko o dniu obcinki, który to wszystko zakończy.

Co prawda mieliśmy tu na kompani dziś próbe samobujczą falusia, który głową wybił kilka szyb na kompani i strasznie się pociął na twarzy, ale szybko został zabrany do szpitala wojskowego i poddany obserwacji psychiatrycznej.

Nie wiem czy to co zrobił spowodowało załamanie gnojeniem, czy miał jakieś problemy emocjonalne w cywilu.

Często słyszy się o takich przypadkach jak rzuca dziewczyna w liście. Moim zdaniem żadna menda z cywila nie powinna udeżać do laski zajętej przez chłopaka w wojsku, bo jest to szmaciarstwo.

Na szczescie ja nie angażowałem się w żaden związek przed wojskiem i nie mam tego problemu.

Po tej akcji naszego falusia , dziś rezerwa dała nam spokój i po capsztyku poszliśmy spać.

Coś mi się zdaje że się wystraszyli ze gnój się robi i jeszcze prokurator tu przyjdzie. Zobaczymy jak długo będzie spokój.

 

 

07 listopada 1995   Dodaj komentarz

Dzień 102

Dziś dla odmiany grabienie liści przed kompanią. Czysciliśmy też swoimi niezbędnikami , krawężniki z wystających traw i chwastów. 

Niezbędniki głównie służą nam do jedzenia, a tu dłubanie w ziemi - szok.

To jeszcze nic, chłopaki z 5 pułku, dwa budynki dalej w tym samym czasie malowali krawężniki na biało i szorowali szczotami chodniki.

Chodzą tu pogłoski takie ze 5 pułk jest pojebany, jeśli chodzi o rejony.

Pod wieczór znów kotowanie. Miałczenie i bieganie na czworaka po korytarzu z szalokominiarką wpiętą w spodnie dresowe tak aby wyglądało na to ze mamy ogony.

Później cyferka dziadka i dziś już o 23:00 mogliśmy iść spać, tym bardziej ze wczoraj mieliśmy wartę przy wozie dziada i nie wyspaliśmy się.

06 listopada 1995   Dodaj komentarz

Dzień 101

Dzień jak każdy inny. Znów rejony. Poszedłem do naszego garażu i robiliśmy obsługę pszczółki, czyli pastowanie opon pastą do butów i przecieranie z kurzu. Co prawda mam ten pojazd też na stanie, ale problem w tym że od lat nie ma silnika - amba hahaha. Jest to pojazd polowy Dowódcy Jednostki. W środku na pace jest łóżko, szafki i nawet ekspres do kawy, wszystko od lat nie używane. Najsmieszniejsze w wojsku jest to że na to auto rozpisuje się paliwo :) 

Po ściemnianiu do apelu południowego i obiadu , wróciliśmy na kompanie.

Jak codzień, wszyscy wylegują się na wozach, a ja z falusiem siedzimy na taboretach w sali.

Kiedy mamy ochotę na fajeczkę, meldujemy się dziadkowi o pozwolenie na wyjscie na palarnie.

Pamietam z czasów szkółki w Grupie, że tam palarnia była przed budynkiem, natomiast tutaj na kompani jest na korytarzu na półpiętrze na strych. Jak dziad pozwoli to możemy iść zajarać. Przeważnie kosztuje to nas kilka fajek w plecy, bo musimy częstować.

Pod wieczór dziad z pokoju, zabrał mnie do kantyny. Oczywiście musiałem stawiać piwko i fajeczki, ale w zamian mogłem sobie coś kupić. Dostałem pozwolenie na jedno piwo.

Po wizycie w kantynie, wróciliśmy na kompanie. Po capsztyku znów kotowanie.

Czołgaliśmy się po korytarzu udając ciuchcię, no to już jest w stałym repertuarze, później odpompowanie cyferki oraz przez godzinę warta przy wozie dziadka aby przypadkiem cyferka moja jego nie udusiła. Później zmiana z moim falusiem i tak do rana co dwie godziny warta przy dziadku.

 

05 listopada 1995   Dodaj komentarz

Dzień 100

To już 100 dzień w wojsku. Powoli się zaklimatyzowałem w zasadach i moim miejscu w szeregu.

Na kompani mieliśmy jednego z mojego poboru, który się zbuntował i nie chciał słuzyc rezerwie.

W ciagu trzech dni go złamali. Regulamionowo przez całą noc wywalali jego bety z wozu, raz przez okno a raz na podłogę. Kradli sznurówki z opinaczy oraz przydzielali rejony najgorsze.

Chłopak wytrzymał dwie noce bez snu i się poddał. Mówiliśmy mu by sobie darował, ze już niedługo to się skończy, na szczęscie posłuchał i się podporządkował. Przejebali go falowo w trzecią noc i znów jest spokój.

Docierają nas za każdym razem ale nie ma już przesady.

Dziś pompowanie, wierszyki falowe, stawianie w kantynie.

Odliczamy z chłopakami dni do obcinki.

 

04 listopada 1995   Dodaj komentarz

Dzień 99

Podobno dziś wieczorem rezerwa znów ma imprezę i my musimy wszystko zorganizować.

Za dnia chodzimy w moro z pasem dopiętym na maxa, opinacze tak samo dopięte. Nie wolno nam wkładać rąk do kieszeni bo cyfra upierdoli palce. Opinacze wypolerowane na błysk.

Po 15:00 możemy przebrać się w dresy i trampki, tu takze obowiązuje zasada zakazu rąk w kieszeni, a jeśli mamy wyjść na kolacje lub do kantyny aby kupić coś dziadkowi to musimy przebrać się w moro.

Przed capsztykiem wykładamy buty na korytarz - 4 pale od sciany oraz wyrównane wszystkie z przodu. Jeśli tak nie jest to dyzurny z dziadkami wzywa kociarstow i wywalają buty nawet przez okno.

Te zasady musimy przestrzegać i każdy sie stara. Nikt nie chce nagrabić sobie u rezerwy, wszak niedługo obcinka.

03 listopada 1995   Dodaj komentarz

Dzień 98

Powoli klimatyzuje się tutaj z tym rygorem fali. Jak nie przesadzają z gnębieniem to można jakos przetrzymać.

Słuchy chodzą po kompani ze młody rocznik juz jest na liniówkach i w grudniu ma przyjść na kompanie. Został jeszcze miesiąc gnębienia nas i wreszcie będziemy wolni, a nasze miejsce zajmie pobór z J95.

O 21:00 mieliśmy rejon korytarz na wyjsciowo tzn. inne pobory wysypywali na podłogę wszystko ( gruz, piach,pył z kotłowni itp) a my musieliśmy sprzątnąć na wyjsciowo czyli na błysk.

W pierwszej kolejności zamiatalismy z grubsza, później wylaliśmy wodę i szorowaliśmy szczotami, za nami ekipa zbierała wodę szmatami. Na koniec z stolarni przynieśliśmy trociny, które zostały rozsypane. Wszystkie koty nogami wcierali te trociny a na koniec zamiatanie. Muszę przyznać ze płytki z rowkami świeciły się jak nowe.

Sprzątaliśmy do północy, potem cyferka dziadka i lulu.

02 listopada 1995   Dodaj komentarz

Dzień 97

Dziś znów to samo z docieraniem. Dziadki sprawdzali nasze wozy. Dostałem pilota i znów musiałem ścielić swój wóz. Później pościelenie wozu dziadka.

Po 22:00 znów zbiórka na korytarzu i pompowanie, wycie kojota oraz czołganie się po korytarzu w piżamach.

Kto nie równo się czołgał dostawał z pasa wojskowego.

W ciągu dnia możemy iść do kantyny ale tylko po to by kupić dziadkowi fajki lub zupkę błyskawiczną vifon.

Oczywiście musimy się składać na ich zachcianki.

Najczesciej kupujemy dziadkom fajki Caro, Mocne, zupki vifon pikantne oraz ze słodyczy baton Skrzat lub Bambo.

Co dzień przynosimy ze stołównki im śniadania i kolacje.

Dziś za tą akcje mojego dziada z pokoju z falusiami moimi postanowiliśmy się zemścić i na kolacje był dżem więc zrobiliśmy kanapki z dżemem, ale dodaliśmy coś od siebie. Każdy z nas napluł do dżemu i zanieśliśmy dziadowi do jedzenia taki rarytaś. Mój faluś z pokoju dostał zadanie zrobienia czajany ( cherbata) poszedłem z nim po wodę i wypłukaliśmy swoje fiuty w tej wodzie, później zrobiliśmy z niej czajane.

Wypił i zjadł hehehe zemsta była słodka. Nie bedzie bydlak z Dobrzan nami pomiatał!!!! Oczywiście zachowujemy to w tajemnicy, nikt nie moze się dowiedzieć.

01 listopada 1995   Komentarze (2)
Kibol | Blogi