• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Życie i fala w wojsku - moje przeżycia

Moje własne przeżycia w zasadniczej służbie wojskowej w szkółce kierowców w Grupie k/ Grudziądza i JW4057 Szczecin w latach VII-1995 / X-1996, przedstawione w formie pamiętnika, na podstawie starego już mało czytelnego pamiętnika z tamtych lat. Opisuję prawie każdy dzień w skrócie nie tylko z tematów fali ale też całokształtu danego dnia, by ukazać monotonię jaką przechodziło się w wojsku zasadniczym.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2020
  • Październik 1996
  • Wrzesień 1996
  • Sierpień 1996
  • Lipiec 1996
  • Czerwiec 1996
  • Maj 1996
  • Kwiecień 1996
  • Marzec 1996
  • Luty 1996
  • Styczeń 1996
  • Grudzień 1995
  • Listopad 1995
  • Październik 1995
  • Wrzesień 1995
  • Sierpień 1995
  • Lipiec 1995

Archiwum sierpień 1995

< 1 2 >

Dzień 36

Dziś od rana miałem jazdę Starem 266, jechałem w kierunku Laskowic Pomorskich. Jazda wychodzi mi już o niebo lepiej. Z każdą godziną szlifuje umiejętności. W Laskowicach kupiłem sobie fajki "Mocne" za 12000zł oraz spisałem pociągi do Grupy i do Bydgoszczy na tutejszym dworcu PKP.

Jest godzina 11:30, skończyłem jazdę i jestem już na OT1  na terenie jednostki na palarnii. Palę moje mocarze hehe, dobrze że jest daszek na tej palarnii bo leje deszcz.

Wieczorem dziadkowie sobie przypomnieli o nas.Był kojot - wyliśmy do ksieżyca, oczywiście pompowanie cyferki oraz pociąg ( czołganie się jeden za drugim pod wozami) , gdzie co chwila była niby stacja i musieliśmy powiedzieć miasto lub wieś dziadka, który pyta co za stacja. Po tej imprezie poszliśmy lulu.

31 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 35

Do przysiegi coraz bliżej. Widać na kompani wśró falusiów że chumor dopisuje każdemu. Jakoś tak miło się zrobiło na kompani.

Po śniadaniu mieliśmy próbny egzamin z testów budowy, dostałem test C-10. Oczywiście każdy ściągał i każdy zaliczył na bdb, ale czy na prawdziwym egzaminie tak pójdzie z tymi testami? zobaczymy.

Po obiedzie aż do wieczora szykowaliśmy mudnur galowy na przysięge. Naszywaliśmy naszywki , prasowaliśmy itp tak aby już był gotowy na ten dzień.

30 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 34

Dziś cały czas leje deszcz. Od 8:00 do 11:00 miałem jazdę po mieście Grudziadz. Jeździłem Starem 266

Idzie mi już sprawnie, pozostało tylko dotrzeć umiejętności. Bardziej boję się o plac a w szczególności łuk i koperta.

O 12:00 cała kompania ubrana w płaszcze przeciw deszczowe miała zbiórkę z bronią służbową KBKAKMS.

Chodziliśmy defiladowo po placu dopieszczając zadania do przysiegi. Po godzinie udaliśmy się wszyscy na strzelnicę i pierwszy raz mogliśmy postrzelać sobie. Straszyli nas że broń bardzo odbija przy strzale, więc kiedy przyszła pora na mnie bardzo ją docisnąłem do barku. Odrzut jest ale nie tak mocny jak nas straszyli.

Ogólnie oddałem pięć strzałów pojedyńczych i nawet w tarczę nie trafiłem. hahaha.

Po powrocie odbyło się czyszczenie broni na kompani. Wieczorkiem po capsztyku odpompowaliśmy cyferkę dziadków na korytarzu i lulu.

29 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 33

Dziś zaraz po śniadaniu aż do obiadu tj 14:30 jeździłem po placu Starem 200

Najgorsze manewry to na łuku i koperta, jakoś mi nie wychodzi :( . Muszę nad nimi popracować jeśli mam zdać.

Po obiedzie oczywiście musztra do bólu aż do kolacji, bo do przysięgi zostało tylko 5 dni :).

Przed capsztykiem oficer dyżurny przedstawił nam czas przepustek. Ja dostanę od soboty 10:00 aż do wtorku 08:00. Kurde, o 8:00 muszę być na jednostce już więc w nocy muszę wyjeżdżać ze Szczecina.

Nie myślimy teraz o powrocie, każdy żyje chwilą wyjazdu stąd.

 

28 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 32

Niedziela, zatem nudy jak co tydzień.

Jedyny dzień w tygodniu gdzie pobudka na kompani jest o 7:00.

Siedzimy na świetlicy i jak co tydzień oglądamy VIVE , gramy w pokera i się nudzimy.

Zaraz po obiedzie zaprowadzono nas do lekarza i każdy z nas dostał szczepionkę DELBETĘ.

Jest to szczepionka na uodpornienie, aby wojsko nie chorowało. Cholernie ramię szczypie.

Później z marszu poszliśmy do fryzjera, który opierdolił nas na prawie łyso, jeszcze bardziej niż na poborze.

 

 

27 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 31

No pamiętniczku, dziś miesiąc służby za mną, zostało jeszcze 14 miesięcy, ale kurwa kosmos, nawet nie myślę hehe.

O 3:40 miałem nie zapowiedzianą pobudkę przez dyzurnego. Dostałem służbę na stołówce.

Może i parszywa robota bo przydzielili mnie na myjkę gdzie myłem tonę talerzy i tace aluminiowe, ale za to jadłem do syta, kiedy chciałem.

Mieliśmy dostep do magazynku więc kto głodny to szedł tam i brał co chciał. Nawet sobie jajecznicę zrobiłem.

Zatem minus to pobudka z rana ale plus że się nie nudzi człowiek i może pojeść za free, a w dodatku czas szybko leci.

Ze służby zszedłem o 21:00.

26 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 30

Dziś już nerwy trepom puściły po komisji. Wszystko wróciło do normy. Łaziliśmy cały dzień na placu defiladowym i ćwiczyliśmy do przysięgi marsz i oddawanie honorów przed porucznikiem i półkownikiem, którzy stali na trybunie placowej. Ja po służbie nocnej jestem zjebany i bardziej bym w kimę poszedł niż dreptać na placu. Muszę jakoś do capsztyku dotrzymać.

Musztra wyszła ok, nikt się nie przypierdzielił do nas, zatem po kolacji mamy czas wolny i siedzimy na taborecikach.

25 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 29

Od samego rana na jednostce dziś panika. Tutejsze trepy ganiają jak poparzeni, a to za sprawką odwiedzin jakieś Komisji z Grudziadza ze sztabu.

Dosłownie każdy dziś spina się aby wszystko wyszło jak w regulaminie. Nawet dziadki dziś chodzą w dociągnietych pasach i opinaczach.

Wszystko zaczęło się od 5:00.

Kurczę na zaprawie byli wszyscy nawet dziadowie haha.

Po śniadaniu do obiadu maszerowaliśmy pod okiem komisji, oczywiście się staraliśmy by było równo wszystko.

O godz. 18:00 wjebali mi pododdziałowego alamowego aż do rana wiec ze spania nici. Siedzę przy dyżurce na kompani na taborecie i piszę po kryjomu ten pamiętnik.

24 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 28

Dziś od 3:30 w pokoju byliśmy w trójkę, a to dla tego że reszta chłopaków miała służbę na kuchni.

Nasza reszta dziś od 8:00 ma się stawić w parku maszyn, będziemy pomagać na warsztacie.

Wsadzili nas do kanału i wymienialiśmy wały napędowe w dwóch Starach i  w jednym olej silnikowy.

Ujebani po uszy wracamy na kompanie. Jest 15:00.

Od dziadków dostaliśmy pozwolenie na oddalenie się do łaźni w drugim budynku, zatem możemy się wykąpać. To ta sama łaźnia którą odwiedziliśmy w pierwszym dniu z prysznicami w suficie.

 

 

23 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 27

Dziś od 8:00 do 11:00 miałem jazdy Starem. Wyjechałem na miasto Grudziadz.

Jazda wychodzi mi już dość dobrze, staje sie coraz bardziej pewny kierownicy. No przyznam się że raz pojebałem coś hehe, zamiast w prawo pojechałem w lewo pod prąd i zablokowałem drogę hahah. Na spokojnie wycofałem i dalej już szło spokojnie.

22 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 26

Dziś zaliczaliśmy testy na prawko u kaprala Skowrona. Ja osobiście zaliczyłem zestawy od 6-10.

Reszta dnia jak zwykle przeleciała pod znakiem nudów.

Każdy z nas coraz częściej jara się przysięgą a właściwie przepustką, teraz właśnie tym żyjemy tak jakby nic później nie miało by miejsca. Nie myślimy o konieczności powrotu do jednostki lecz o wyjeździe.

Aktywność dziadków dziś była na poziomie normalnym, nie czepiali się nas i pozwalali nam wychodzić na szluga. Wierszyki wyklepane już mamy więc nie mają czego się czepnąć.

21 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 25

Dziś niedziela, luzy jak co tydzień.

Różnica ta że dziś mam pierwszą służbę w życiu dyzurnego kompani.

Cały dzień się nudzimy, dziadek jest jeden na kompani więc mamy spokój.

O godz 18:00 idę na rozprowadzenie służb.

Haha dyzurnym byłem zaledwie 20 minut." Troll Sadysta"  taki faluś z 2 plutonu zadziobał i zgłosił się na służbę na ochotnika. Cała kompania się brechta z niego że dziobak. Masakra iść do oficera dyżurnego i prosić o służbę za mnie haha. Mi to pasi, siedzę w pokoju z chłopakami i gramy w karty.

21:00 jak codzień rozprowadzenie wszystkich kocurów i capsztyk.

20 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 24

Te weekendy mimo nudów są fajne. Zaczynamy się czuć jak rezerwa hahaha dobrze że tego dziadki nie widzą.

Dziadowie są na PJ-kach i znów mamy luzy. Podobno mam mieć dziś dyzurnego kompani aż do niedzieli do 18:00, dowódcy mają jeszcze zadecydować do obiadu.

Po obiedzie dowiedziałem się że mi się upiekło i nie mam dyżurnego kompani. Nie uśmiecha mi się siedzieć przy stoliku 24h. Słuzbę mam kurwa jutro czyli z niedzieli na poniedziałek.

Wszystkim falusiom już się nudzi i dziś po 17:30 kumple moi z pokoju Kaczor i Konserwa pokłucili się i mało nie doszło do rękoczynów. Musieliśmy reagować i ich uspokoić. Nikt nie wie o co poszło. Kaczor złapał za bety wozu Konserwy i wywalił je przez okno na piach z trzeciego piętra. Pech chciał że na pierwszym piętrze siedzieli na dyżurce trepy, którzy zaraz przybiegli na nasze piętro. Podobno nasz pluton ma mieć dziś przejebane za ten incydent bo w wojsku panuje zasada jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Czekamy teraz na rozwój sytuacji.

21:00 uff rozeszło się po kosciach. Konserwa i Kaczor dogadali się więc jest już spokój. Poszli też oboje do trepów z wyjaśnieniami i jakos nam odpuścili wszystkim. Konserwa i Kaczor za to mieli przejebane u dziadka, który kazał im w nocy zrobić dwa na dwa bez dna czyli wykopać dół saperką o wymiarach 2m/2m aż do odwołania.

Wrócili jakoś po 3 rano zjebani, bo jeszcze ten dół zasypywali.

19 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 23

Nooo dziś fajny dzień, udało mi się wyrwać z jednostki chociaż w okoliczne wioski. Miałem jazdę Starem 266. Jechaliśmy bardzo wąskimi dróżkami co jakiś czas zajeżdżając do jakieś wioski. Zawsze to jakaś odmiana widzieć cywilizację, chociaż taką. Pod koniec jazdy wracaliśmy główną trasą na Toruń, ogólnie przejechałem 62km. Daje sobie radę więc możliwe ze zaliczę te egzaminy.

 

18 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 22

Dzisiaj pierwszy próbny egzamin z przepisów ruchu drogowego z kat.C. Dostałem test 13, oczywiscie ściągałem więc nie zdziwił mnie fakt że dostałem bdb hehe. Co niektórzy robią dodatkowo ale odpłatnie kat.B. Muszę przyznać że tyle w tym dobrego że za darmo będę miał kat.C

Po testach mieliśmy czas wolny.

Znów nudziliśmy się na kompani jak codzień.

Usłyszeliśmy dziś od kaprala że na liniówkach tzn. w jednostkach docelowych, gdzie trafimy po egzaminach na prawko, fala jest tam na porządku dziennym i 100x bardziej jadą kotów niż tu. Powoli zaczynam się bać, co to bedzie, a niestety jest to nie uniknione. Liczyliśmy sobie z falusiami że tu spędzimy połowe czasu kotowania, więc zostanie nam na linówkach następne trzy miesiące jazdy ostrej. Chyba damy radę wytrzymać.

17 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 21

Dziś pierwsza lekcja pierwszej pomocy. Siedziałem w pierwszej ławce i major zrobił ze mnie kukłę doswiadczalną. Gdybym wiedział co się szykuje usiadł bym jak zwykle gdzieś w środku ahh.

Major pokazywał na mnie jak należy położyć ofiarę wypadku i przeprowadzić sztuczne oddychanie. Na szczęscie bez wdechów hahahha bo bym spierdolił z sali hahah.

Potem każdy po koleji przeprowadzał na mnie zadanie. Noż kurwa mać, zostałem żywą kukłą haha.

Po zajęciach wróciliśmy na kompanie i ściemnialiśmy do capsztyku. Dziś dziadki dali nam spokój.

16 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 20

Dziś znów cały dzień leje. Nasze mora od wczoraj jeszcze nie wyschły. Znów paradowaliśmy w dresach.

Zakładaliśmy mokre moro jedynie na śniadanie i obiad a na kolację już szlismy w dresach.

Cały dzień z chłopakami z poboru : Kochanie , Gumisiem i Śmieciem - hehe tak wiem zajebiste ksywy hahha graliśmy w pokera na świetlicy. Wieczorem chyba już rytualne zjawisko, tuż przed capsztykiem odpompowaliśmy cyferkę dziadka i lulu.

15 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 19

Dziś od rana leje deszcz. Jakoś o 10:00 trepy przepierdzielili nas na placu. Maszerowaliśmy w deszczu przez godzinę. Teraz moro się suszy na poręczach wozów a my paradujemy w dresach.

Cały dzień aż do capsztyku siedzieliśmy na kompani. Nudy ogromne, bo tak leje że nawet nie chce się wyjść na fajkę. Siedzimy w świetlicy i ściemniamy.

Dziadkowie się uaktywnili i przeprowadzili nam małą przepierdolkę.

Pompowaliśmy cyferkę dziadka, małczeliśmy i wyliśmy do ksieżyca. Oczywiście kontrola pościelonych wozów też była. Kolega sobie przejebał trochę za nie wypastowane opinacze. Zamiatał szczoteczką do zębów korytarz. Po godzinie dali mu spokój i wrócił do sali. No niestety takie jest życie kota, trzeba to przetrwać.

14 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 18

Dziś totana nuda. Dziadków nie ma, został jeden ale ma wyjebane na nas. Zatem mamy święty spokój. Chodzimy kiedy chcemy na fajkę, nie musimy się pytać o nic. Ważne byśmy sie nie kładli na wozy za dnia oraz nie oddalali sie od kompani bo jeszcze ktoś podpierdoli nas i jak dziadki wrócą będzie przejebane.

Zatem siedzimy na kompani, oglądamy filmy na video, gramy w karty oczywiście w rytualną grę jaką jest poker haha i nudzimy się.

Taki drętwy nudny dzień.

13 sierpnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 17

Dziś sobota. Znów nam wymyślili jakieś głupie zawody sportowe.

9:00 Tym razem rywalizujemy miedzy plutonami. My jako pluton 4 rywalizowaliśmy z plutonami 3 oraz 2 , oczywiście przegraliśmy. Tym razem kary nie było bo trepów nie było. Zatem mogliśmy sobie olać, po co się męczyć na weekend?

Po 11:00 wróciliśmy na kompanie i mamy czas wolny. Oczywiście zasady falowe obowiązują więc i regułki także no te meldunkowe falowe :)

Teraz siedzimy z kumplami z plutonu na świetlicy i oglądamy VIVE - ahh wspaniałe kawałki muzyki dance lecą, od razu się przypomina wolność jaką cieszyłem się tak niedawno.

11:40 kurczę nie wierzę!!!!!! przyszedł na kompanie dyzurny i mnie zawołał. Mówi że mam odwiedziny.

Kto to by przyjechał do mnie? czym? jak? przecież od domu kawałek drogi jest.

Zatem idę za dyżurnym na bramę przepustek, oczywiście ładnie podociągany, czapka równo na głowie, pas dociągniety i idę i patrzę a to mój ojciec z wójkiem i kuzynem przyjechali. Pozwolono im wejść na teren jednostki i zaprowadzono nas do Klubu Żołnierskiego, tu mogliśmy pogadać w spokoju. Choć na chwilę zapomniałem o tej monotonii.

Rozmawialiśmy tak do 13:30, czas zleciał szybko i musieli już wracać. Niesamowitą niespodziankę mi zrobili i jakoś wypełnili mi dzień. Smutno było się żegnać, no ale teraz żyję PJ-tką ( przepustka jednorazowa 72h), którą dostaniemy po przysiędze tj. za 3 tygodnie.

12 sierpnia 1995   Dodaj komentarz
< 1 2 >
Kibol | Blogi