Dzień 19
Dziś od rana leje deszcz. Jakoś o 10:00 trepy przepierdzielili nas na placu. Maszerowaliśmy w deszczu przez godzinę. Teraz moro się suszy na poręczach wozów a my paradujemy w dresach.
Cały dzień aż do capsztyku siedzieliśmy na kompani. Nudy ogromne, bo tak leje że nawet nie chce się wyjść na fajkę. Siedzimy w świetlicy i ściemniamy.
Dziadkowie się uaktywnili i przeprowadzili nam małą przepierdolkę.
Pompowaliśmy cyferkę dziadka, małczeliśmy i wyliśmy do ksieżyca. Oczywiście kontrola pościelonych wozów też była. Kolega sobie przejebał trochę za nie wypastowane opinacze. Zamiatał szczoteczką do zębów korytarz. Po godzinie dali mu spokój i wrócił do sali. No niestety takie jest życie kota, trzeba to przetrwać.