• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Życie i fala w wojsku - moje przeżycia

Moje własne przeżycia w zasadniczej służbie wojskowej w szkółce kierowców w Grupie k/ Grudziądza i JW4057 Szczecin w latach VII-1995 / X-1996, przedstawione w formie pamiętnika, na podstawie starego już mało czytelnego pamiętnika z tamtych lat. Opisuję prawie każdy dzień w skrócie nie tylko z tematów fali ale też całokształtu danego dnia, by ukazać monotonię jaką przechodziło się w wojsku zasadniczym.

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2020
  • Październik 1996
  • Wrzesień 1996
  • Sierpień 1996
  • Lipiec 1996
  • Czerwiec 1996
  • Maj 1996
  • Kwiecień 1996
  • Marzec 1996
  • Luty 1996
  • Styczeń 1996
  • Grudzień 1995
  • Listopad 1995
  • Październik 1995
  • Wrzesień 1995
  • Sierpień 1995
  • Lipiec 1995

Archiwum grudzień 1995

Dzień 155

O godzinie 13:00 miałem wyjazd Uazem z mł. chorążym Rolewiczem. Jeździliśmy po całym mieście aż do 17:00.

Na koniec kiedy wracaliśmy do Jednostki, zablokowała się skrzynia biegów na IV biegu w tym starym wysłużonym Uazie.

Na szczeście udało się jakoś wybić z biegu i dojechaliśmy do celu.

30 grudnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 150

Dziś Wigilia.

Jest godz 11:25 i siedzę na kompani i ściemniam. Czekam na Paubickiego aby wypisał PJ.

Leżę na wozie, słucham muzyki oraz piję czajanę ( herbata). Trepów dziś mało bo powyjeżdżali na swięta więc na jednostce dziś spokój jak nigdy. Nawet apelu południowego dziś nie ma.

Jest godz 14:00 Paubicki przyniusł mi PJ, wiec zbieram się po cywilki do prasowalni i jadę do domu.

Wesołych świąt.

24 grudnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 146

Dziś cały dzień od rana z chłopakami z naszego plutonu byliśmy oddelegowani do budynku obok JW1640.

Malowaliśmy tam korytarz olejnicą lamperie. Moze to nie ambitne zajecie, ale lepsze to niż ściemnianie po kątach bo czas szybciej mija.

Na naszej kompani wprowadzili zapisy na przepustki 72h. Pół kompani jedzie na swięta a pół na nowy rok.

Ja zapisałem się na swięta na PJ, natomiast ci co zostają to mają warty i służby, a potem zamiana.

Uczciwe podejście więc każdy zadowolony.

20 grudnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 144 Zejście z kota

Dziś wielki dzień w mojej służbie. Po apelu południowym mój pobór schodzi oficjalnie z kota i zostaje poborem neutralnym.

Już nikt ani do mnie ani do moich falusiów nie powie " kici-kici" czy " pojebało kota w kitę prądem" itp.

Dodatkowo przysługuje nam popuszczenie opinaczy na 3 dziórkę, wyjęcie pasa ze szluwek oraz mozemy leżeć na wozie bez pytania. Tak samo mozemy już nie pytając dziada iść na PJ, stałkę, lewiznę czy do kantyny.

Jest godzina 15:40. Oficjalnie już leżę na swoim wozie. Dziwne uczucie jak obok dziad leży i nic nie mówi hehe.

Jeszcze wczoraj by mnie za to spilotował albo gożej, a dziś? już mogę.

Jestem szczesliwy tak jak moi falusie.

Nadal nas obowiązują rejony sprzątania oczywiście, ale najważniejsze że mozemy jak inni leżeć za dnia.

Tyłek coraz mniej boli, mogę już funcjonować normalnie i siadać.

Od dziś możemy zapomnieć o kocich wierszykach i zaczyna nas obowiązywać inne powiedzenie, na wypadek jak by jakiś dziad zapomniał o naszym miejscu w hierarchi fali : " cywil nie fala i do wojska się nie wpierdala"

No to drogi pamietniku rozpoczynam delektowanie się neutralnoscią w hierarchi fali - WSPANIALE.

 

18 grudnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 142

Dziś sobota.

Wczoraj o 16:00 przejąłem służbę na kompani dyżurnego.

 Siedzę przy stoliku na korytarzu, jest godz 03:20 i strasznie się nudzę. Dobrze że palarnia pod nosem jest to chociaż sobie zajaram.

Przed naszym poborem jeszcze tylko dwa dni służby abyśmy oficjalnie przestali być kotami i zostali neutralni w hierarchi falowej bo niedługo na kompanie zawitają kocięta z jesieni 95 a tyrać ich będą zimolce95, a nasi dziadowie z jesieni 94 schodzą na Cywila czyli 030 DDC.

 

 

16 grudnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 139

Dziś od rana miałem wyjazdy próbne Uazem, który przejąłem od Zimola z naszego Plutonu.

Jeździłem z kapitanem Bartnikiem ze Sztabu po mieście.

Muszę stanowczo stwierdzić że ta fucha nie jest taka zła. Najgorsze jest to że siedze w tym Uazie pod Sztabem Dywizji i czekam na kapitana, a w tym aucie momentalnie robi się zimno przez te szpary.

To stary wóz z lat 60-tych ale jeszcze jeździ hehe.

13 grudnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 134

Dziś piąteczek, muszę znaleźć sierżanta Paubickiego i załatwić sobie stałkę z dopalaczem ( przepustka stała przedłużona " weekendowa") .

Dziś znów nudy, Paubicki zgodził się na moją stałkę z dopalaczem więc po apelu spadam na chatę.

Mamy dziś zadanie by się chować, aby zaden trep nas nie zobaczył że sciemniamy, hehe to rozkaz Paubickiego.

Zatem snujemy się po kompani i kitramy się w zakamarkach hehe.

Postanowiłem że od dziś będe opisywał tylko te dni w których coś się wydażyło, bo jak widać przeważnie to ściemniamy i nie ma o czym pisać.

08 grudnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 132

Dziś ciąg dalszy klejenia blatów stołów. Znów siedzimy w ciepełku i kleimy.

W miedzy czasie , kapitam ze Sztabu skierował nas na szybką fuchę do 12 Batalionu ( budynek obok), z Felixem i Długim przewieszalismy kwiatki sztuczne na ich korytarzu, a później wróciliśmy do naszych blatów.

Po apelu znów na kompani ściemnialiśmy, a po 16:00 wyjechałem na stałkę do domu i wrócę jutro wieczorem.

Tyłek już mniej boli, więc się cieszę że niedługo będe mógł normalnie funkcjonować.

Mój ojciec domyśla się ze była obcinka bo w domu powoli siadam na fotel hehe ale nic matce nie mówi, no i niech tak zostanie. To co w wojsku zostaje w wojsku.

06 grudnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 131

Po apelu porannym, ja razem z Felixem i Długim z W95 ( mój pluton) zostaliśmy oddelegowani na fuchę do sztabu.

Będziemy oklejać stoły okleiną na ciepło. Cieszymy się bo w cieple jakoś przetrwamy i nikt nad nami nie stoi.

Robota przyjemna, siedzimy sami w jednym z pokoi w Sztabie i sobie oklejamy stoły ehhe. Felix wział buzałe (własnej roboty grzałka z żyletek) z pokoju więc w kubkach robimy sobie herbatkę, heheh żyć nie umierać.

Po apelu południowym wróciliśmy na kompanie i ściemniamy w pokoju na stojąco.

Dupa nadal boli, ale już dziś na miekkim mogę usiaść, więc podkładam na stołek poduszkę i siedzę.

05 grudnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 130

Dzisiejszej nocy prawie nic nie spałem. Może troszkę się zdrzemnąłem, bo tyłek strasznie szczypał.

Cały dzień nie byłem w stanie nigdzie usiąść, nawet będąc w świetlicy na kompanii to stałem przy stole. Najważniejsze że nie jestem sam, wszyscu chłopacy z mojego poboru mają ten sam problem hehe..

Dziadkom musimy ścielić wóz, przynosić jedzenie z kuchni oraz pytać się o pozwolenia do czasu aż zejdą na 030 DDC, a to już niedługo :).

Zatem nasz pobór ma nową datę docelową na którą czeka by być całkowicie wolnym i neutralnym na kompani 18-grudzień.

04 grudnia 1995   Dodaj komentarz

Dzień 129 Obcinka kity

Jestem na stałce w domu. Dziś każdy z nas jest podekscytowany bo po capsztyku w prasowalni mamy obcinkę.

Już legalnie zabieram pamiętnik i będe spisywał wszystko regularnie.

Na kompani mam się stawić do 21:00, zatem nie mogę się doczekać obcinki, choć wiem ze będzie bolało.

 

Na kompani byłem już o 21:00. Przebrałem się w pizamę jak inni z mojego poboru i czekaliśmy na korytarzu na dziadków.

O 21:30 dziadki poszli na górę do prasowalni przygotować się do naszej obcinki.

O 22:00 po ogłoszeniu capsztyku my koty, zebralismy sie na półpiętrze na palarni i dziakdowie po koleji wzywali każdego z nas.

 

Ok 22:20 wszedłem do prasowalni, a tam na srodku stały dwa stołki oraz wszyscy dziadkowie. Jeden z nich zbierał opłatę za obcinkę, która wynosiła cały miesieczny żołd. Po opłaceniu obcinki, podeszłem do stołków.

Zdjąłem dół piżamy i położyłem się kolanami na jeden stołek, dupę miałem w powietrzu, a drugi stołek podtrzymywał moją klatkę piersiową. Ręce miałem wyciagnięte do przodu i oburącz trzymałem czapkę wojskową a w zaciśnietych zębach trzymałem regulamin wojskowy (książeczkę).

Dziadkowie naradzali się chwilkę na uboczu, podsumowując jakim byłem kotkiem i czy zasługuję na obcinkę. Po czym czterech z nich podeszło do mnie, ustawili się po dwuch z jednej strony, każdy miał pas wojskowy w ręku.

Oni juz wiedzieli ile pasów mam dostać, ale ja tej wiedzy nie posiadałem, więc do końca nie wiedziałem czy wogólę wytrzymam obcinkę.

Zasada jest taka, że nie wolno pisknąć w czasie obcinki oraz wypuscić regulaminu z ust ani czapki z rąk.

Udeżenia były jak z karabinu, każdy po koleji udeżał pasem. Czułem dość mocno cztery udeżenia, później przestałem już cokolwiek czuć i czekałem na magiczny koniec obcinki. Oczy miałem zaciśniete, czapkę takze mocno trzymałem oraz przegryzłem okładkę regulaminu, który miałem w ustach.

Po 23 udeżeniach pasami usłyszałem magiczne " GASI DUPE" .

Wyplułem regulamin, wywaliłem jednocześnie z rąk czapkę na ziemię i pobiegłem jak poparzony do łazienki na kompani aby usiaść w zlewie.

Zapomniałem nawet zabrać dołu od pizamy więc biegłem pół nagi przez całą kompanię.

Jak odkręciłem wodę w zlewie, a obok w innych zlewach siedzieli falusie, którzy też gasili dupe, poczułem ostre pieczenie tyłka, tak jakby miał się dosłownie zaraz zapalić.

Z sekundy na sekundę coraz bardziej tyłek piekł, wreszcie mogłem usiąć w zlewie gdzie non stop lecaiła z kranu zimna woda. Poczułem lekką ulgę w bólu i pieczeniu kiedy zamoczyłem tyłek w zimne wodzie.

Nikt nic nie mówił, tylko siedział w zlewie. Naglę doszło do mnie że kotowanie się skończyło!!!! jestem już wolny i mogę leżeć na wozie kiedy chcę. Mogę też bez pytania iść na palarnie czy do kantyny. Mogę już wyciągnąć pas ze szluwek i popuścić o jedno oczko opinacze.

Jestem jednym słowiem obolały i szczęsliwy. To nic że leci mi krew z tyłka, bo skóra pękła,  szczescie zakończenia pewnego etapu jest o wiele lepsze niż to cierpienie po obcince.

Huraaaaa jestem już wolny, nikt mnie juz nie bedzie jebał!!!!!!!!

Po 1,5h siedzenia w zlewie poszedłem po swój dół od piżamy do prasowalni. Nie mogę siadać bo strsznie boli dupa, zaraz idę spać ale chyba dzis na brzuchu.

Tyłek cały czas piecze nie miłosiernie, ale krwotok zatrzymał się. Leżę na brzuchu i chyba dziś zero spania będzie, bo strasznie szczypie dupa.

 

03 grudnia 1995   Komentarze (2)
Kibol | Blogi