Dzień 129 Obcinka kity
Jestem na stałce w domu. Dziś każdy z nas jest podekscytowany bo po capsztyku w prasowalni mamy obcinkę.
Już legalnie zabieram pamiętnik i będe spisywał wszystko regularnie.
Na kompani mam się stawić do 21:00, zatem nie mogę się doczekać obcinki, choć wiem ze będzie bolało.
Na kompani byłem już o 21:00. Przebrałem się w pizamę jak inni z mojego poboru i czekaliśmy na korytarzu na dziadków.
O 21:30 dziadki poszli na górę do prasowalni przygotować się do naszej obcinki.
O 22:00 po ogłoszeniu capsztyku my koty, zebralismy sie na półpiętrze na palarni i dziakdowie po koleji wzywali każdego z nas.
Ok 22:20 wszedłem do prasowalni, a tam na srodku stały dwa stołki oraz wszyscy dziadkowie. Jeden z nich zbierał opłatę za obcinkę, która wynosiła cały miesieczny żołd. Po opłaceniu obcinki, podeszłem do stołków.
Zdjąłem dół piżamy i położyłem się kolanami na jeden stołek, dupę miałem w powietrzu, a drugi stołek podtrzymywał moją klatkę piersiową. Ręce miałem wyciagnięte do przodu i oburącz trzymałem czapkę wojskową a w zaciśnietych zębach trzymałem regulamin wojskowy (książeczkę).
Dziadkowie naradzali się chwilkę na uboczu, podsumowując jakim byłem kotkiem i czy zasługuję na obcinkę. Po czym czterech z nich podeszło do mnie, ustawili się po dwuch z jednej strony, każdy miał pas wojskowy w ręku.
Oni juz wiedzieli ile pasów mam dostać, ale ja tej wiedzy nie posiadałem, więc do końca nie wiedziałem czy wogólę wytrzymam obcinkę.
Zasada jest taka, że nie wolno pisknąć w czasie obcinki oraz wypuscić regulaminu z ust ani czapki z rąk.
Udeżenia były jak z karabinu, każdy po koleji udeżał pasem. Czułem dość mocno cztery udeżenia, później przestałem już cokolwiek czuć i czekałem na magiczny koniec obcinki. Oczy miałem zaciśniete, czapkę takze mocno trzymałem oraz przegryzłem okładkę regulaminu, który miałem w ustach.
Po 23 udeżeniach pasami usłyszałem magiczne " GASI DUPE" .
Wyplułem regulamin, wywaliłem jednocześnie z rąk czapkę na ziemię i pobiegłem jak poparzony do łazienki na kompani aby usiaść w zlewie.
Zapomniałem nawet zabrać dołu od pizamy więc biegłem pół nagi przez całą kompanię.
Jak odkręciłem wodę w zlewie, a obok w innych zlewach siedzieli falusie, którzy też gasili dupe, poczułem ostre pieczenie tyłka, tak jakby miał się dosłownie zaraz zapalić.
Z sekundy na sekundę coraz bardziej tyłek piekł, wreszcie mogłem usiąć w zlewie gdzie non stop lecaiła z kranu zimna woda. Poczułem lekką ulgę w bólu i pieczeniu kiedy zamoczyłem tyłek w zimne wodzie.
Nikt nic nie mówił, tylko siedział w zlewie. Naglę doszło do mnie że kotowanie się skończyło!!!! jestem już wolny i mogę leżeć na wozie kiedy chcę. Mogę też bez pytania iść na palarnie czy do kantyny. Mogę już wyciągnąć pas ze szluwek i popuścić o jedno oczko opinacze.
Jestem jednym słowiem obolały i szczęsliwy. To nic że leci mi krew z tyłka, bo skóra pękła, szczescie zakończenia pewnego etapu jest o wiele lepsze niż to cierpienie po obcince.
Huraaaaa jestem już wolny, nikt mnie juz nie bedzie jebał!!!!!!!!
Po 1,5h siedzenia w zlewie poszedłem po swój dół od piżamy do prasowalni. Nie mogę siadać bo strsznie boli dupa, zaraz idę spać ale chyba dzis na brzuchu.
Tyłek cały czas piecze nie miłosiernie, ale krwotok zatrzymał się. Leżę na brzuchu i chyba dziś zero spania będzie, bo strasznie szczypie dupa.
Dodaj komentarz