Życie i fala w wojsku - moje przeżycia

Świetny materiał historyczny. Mówi to osoba, która jedyny kontakt z wojskiem miała na komisji w WKU, na pewno kiedyś zostanie wykorzystany do jakiejś pracy naukowej

Przyjemnością było przeczytać Pana historię. Wyrazy szacunku za czas spędzony w MON'ie

PRzeczytalem caly blok, fajnie sie czytalo ale... z bloga wynika ze wojsko nie uczylo kompletnie nic poza kombinowaniem. Na dodatek wzorem wschodnich sasiadow wiekszosc czasu zajmowalo bycie gnebionym lub gnebienie innych. Zastanawiam sie co by bylo gdyby byla wojna i ci gnebieni mieliby przed soba gnebiacych tylko tym razem mieliby bron w reku. Czy taki kot pobieglby po rannego ciemiezyciela? Czy bylby gotow zaryzykowac za swojego dziadka? Watpie... Na szczescie przyjeto formule armii zawodowej i dzis szkolenie polega na zgrywaniu druzyny a nie wzajemnych torturach. pozdrawiam

Nie znam wojska, tym bardziej fali, ominęło mnie to, bo jestem zbyt młody, przymusowa służba została zlikwidowana za moich czasów. Ale nawet sobie nie myślałem, że to było takie marnowanie czasu młodemu człowiekowi. Co prawda mój ojciec musiał odbyć zasadniczą, ale bardzo rzadko o niej wspominał, a jak już, to zawsze bardzo negatywtnie i nie lubił mówić co jakichkolowiek szczegółach. Teraz wiem dlaczego. Oby nigdy to nie wróciło.

Z ciekawością przeczytałem całość. Latka swoje już mam (45 będzie), w wojsku nie byłem bo uratowały mnie studia - w roku w którym je skończyłem (2002) zaprzestali poboru osób po studiach (bo dziura budżetowa czy jakoś tak). Aż do tego momentu, temat wojska nade mną wisiał jak miecz Demoklesa. Znajomi byli, różne opowiadania się słyszało. Wracając jednak do tematu po latach (z jakimś tam doświadczeniem życiowym) i zainspirowany tym blogiem, uważam że w takim akurat wydaniu był to stracony czas dla młodych chłopaków i wyrzucone w błoto pieniądze. Jedyne czemu to mogło służyć i pewnie taki był w tym wszystkim pierwotny zamiar, to aby wytworzyć obywatela który karnie jako mięso armatnie pójdzie w czole peletonu zdobywać zachód z blokiem sowieckim. Wszak umiejętności do tego wielkich nie potrzeba, byle jak najwięcej takich osób było. A co do czynienia z chłopców mężczyzn, to są inne, lepsze moim zdaniem metody niż szkoła sowiecka.

Camel Do syfu ściągali obowiązkowo każdego jak leci. Nie miałeś możliwości sprzeciwu bo w razie nie stawienia się groziło ci wieloletnie więzienie. 90% poborowych było tam z przymusu, więc co się dziwić że tak to wyglądało. Trzeba było jakoś odpękać aby mieć z głowy. Większość z nas wychodziło z takiego założenia i kończyła służbę w stopniu szeregowy lub st.szeregowy. Z jednej strony to fakt, strata czasu ale z drugiej fala zmieniała osobę na lepsze. Nie jeden zawdziecza fali że wyszedł na ludzi i z roszczeniowego dziecka zmienił się w faceta. Zakładam się że należysz do młodego pokolenia i dlatego nie znasz tamtych reali, a moze się mylę?

Kilkanaście miesiecy zycia zmarnowane kompletnie bez sensu, o kasie z naszych podatkow ktora na to idzie nie wspomne: - nauczyles sie prowadzenia ciezarowki (czy 1,5 roky zycia zmarnowane bylo tego warte to nie wiem) - zadnego wpisu czego sie nauczyles jako żołnierz, jeden wpis o jakiejs walce wrecz na potrzeby warty :P - strzelanie to jakas parodia, 5 strzalow co pare miesiecy, z czego nie trafiales bo nie umiales albo sie nie chcialo - chlanie wódy, palenie petów, bezsensowne znecanie sie nad ludzmi, gdzie patologia fali wzieta zostala z sowieckich łagrów bo niejeden kryminalista trafil do armi czerwonej - jesli tak wyglada szkolenie w armi to lepiej od razu sie poddajmy jakims murzynom - pod koniec wpisów jestes taka sama patologia jak ta która gnoiła ciebie "bo tak trzeba" - a procz sprzatania gnoju z podlogi i znecania sie nad ludzmi co potrafisz jako żołnierz ? - cala ta patologia bierze sie zn nudy i braku zajec, jak by szkolenie bylo opracowane i prowadzone sensownie to ludzie mieli

Ominął mnie pobór przez problemy zdrowotne. W sumie to widzę, że nie mam czego żałować. Człowiek, człowiekowi *ujem. I wszystko w imię ruskiej tradycji.

batalion ochrony i obrony wybrzeża kpw świnoujście lato 2004 pozdro dziadek ;d

Fala jest falą i nic tego nie zmieni? Długo to nie potrwało :DD I bardzo dobrze.

Przeczytałem całą historię, a dziś zmierzam na swoją roczną służbę =]

Super wpis! duzo włożonej pracy i masa wspomnień!

Miałeś ogromne szczęście, trafiłeś nazwany teren. Nuka miał przejebane

Ja jestem z tych co ominął ich pobór. Jednak twierdzę że "fala" to sowietyzm który przyszedł ze wschodu, i był ogromną patologią wojska polskiego. Można oceniać różnie pobór i fale bo są tacy co mówią ,że było lekko i przyjemnie a są tacy co walczą w sądach o odszkodowania i renty. Ja mimo opinii cieszę się, że zawieszono pobór bo sam nie wiem czy bym wytrzymał kotowanie (skądś się te samobójstwa, dezercje i wspomniane wybijane szyby brały) a poza tym armia taka jest droga w utrzymaniu i do dupy. Blog przeczytałem całego. Pozdrawiam autora.

Dzięki! Super się czytało. Fajnie, że zamieściłeś to na blogu, nie usuwaj tego, to ważny dokument z epoki, Pozdrawiam serdecznie