Dzień 17
Dziś sobota. Znów nam wymyślili jakieś głupie zawody sportowe.
9:00 Tym razem rywalizujemy miedzy plutonami. My jako pluton 4 rywalizowaliśmy z plutonami 3 oraz 2 , oczywiście przegraliśmy. Tym razem kary nie było bo trepów nie było. Zatem mogliśmy sobie olać, po co się męczyć na weekend?
Po 11:00 wróciliśmy na kompanie i mamy czas wolny. Oczywiście zasady falowe obowiązują więc i regułki także no te meldunkowe falowe :)
Teraz siedzimy z kumplami z plutonu na świetlicy i oglądamy VIVE - ahh wspaniałe kawałki muzyki dance lecą, od razu się przypomina wolność jaką cieszyłem się tak niedawno.
11:40 kurczę nie wierzę!!!!!! przyszedł na kompanie dyzurny i mnie zawołał. Mówi że mam odwiedziny.
Kto to by przyjechał do mnie? czym? jak? przecież od domu kawałek drogi jest.
Zatem idę za dyżurnym na bramę przepustek, oczywiście ładnie podociągany, czapka równo na głowie, pas dociągniety i idę i patrzę a to mój ojciec z wójkiem i kuzynem przyjechali. Pozwolono im wejść na teren jednostki i zaprowadzono nas do Klubu Żołnierskiego, tu mogliśmy pogadać w spokoju. Choć na chwilę zapomniałem o tej monotonii.
Rozmawialiśmy tak do 13:30, czas zleciał szybko i musieli już wracać. Niesamowitą niespodziankę mi zrobili i jakoś wypełnili mi dzień. Smutno było się żegnać, no ale teraz żyję PJ-tką ( przepustka jednorazowa 72h), którą dostaniemy po przysiędze tj. za 3 tygodnie.