Dzień 24
Te weekendy mimo nudów są fajne. Zaczynamy się czuć jak rezerwa hahaha dobrze że tego dziadki nie widzą.
Dziadowie są na PJ-kach i znów mamy luzy. Podobno mam mieć dziś dyzurnego kompani aż do niedzieli do 18:00, dowódcy mają jeszcze zadecydować do obiadu.
Po obiedzie dowiedziałem się że mi się upiekło i nie mam dyżurnego kompani. Nie uśmiecha mi się siedzieć przy stoliku 24h. Słuzbę mam kurwa jutro czyli z niedzieli na poniedziałek.
Wszystkim falusiom już się nudzi i dziś po 17:30 kumple moi z pokoju Kaczor i Konserwa pokłucili się i mało nie doszło do rękoczynów. Musieliśmy reagować i ich uspokoić. Nikt nie wie o co poszło. Kaczor złapał za bety wozu Konserwy i wywalił je przez okno na piach z trzeciego piętra. Pech chciał że na pierwszym piętrze siedzieli na dyżurce trepy, którzy zaraz przybiegli na nasze piętro. Podobno nasz pluton ma mieć dziś przejebane za ten incydent bo w wojsku panuje zasada jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Czekamy teraz na rozwój sytuacji.
21:00 uff rozeszło się po kosciach. Konserwa i Kaczor dogadali się więc jest już spokój. Poszli też oboje do trepów z wyjaśnieniami i jakos nam odpuścili wszystkim. Konserwa i Kaczor za to mieli przejebane u dziadka, który kazał im w nocy zrobić dwa na dwa bez dna czyli wykopać dół saperką o wymiarach 2m/2m aż do odwołania.
Wrócili jakoś po 3 rano zjebani, bo jeszcze ten dół zasypywali.
Dodaj komentarz