Dzień 97
Dziś znów to samo z docieraniem. Dziadki sprawdzali nasze wozy. Dostałem pilota i znów musiałem ścielić swój wóz. Później pościelenie wozu dziadka.
Po 22:00 znów zbiórka na korytarzu i pompowanie, wycie kojota oraz czołganie się po korytarzu w piżamach.
Kto nie równo się czołgał dostawał z pasa wojskowego.
W ciągu dnia możemy iść do kantyny ale tylko po to by kupić dziadkowi fajki lub zupkę błyskawiczną vifon.
Oczywiście musimy się składać na ich zachcianki.
Najczesciej kupujemy dziadkom fajki Caro, Mocne, zupki vifon pikantne oraz ze słodyczy baton Skrzat lub Bambo.
Co dzień przynosimy ze stołównki im śniadania i kolacje.
Dziś za tą akcje mojego dziada z pokoju z falusiami moimi postanowiliśmy się zemścić i na kolacje był dżem więc zrobiliśmy kanapki z dżemem, ale dodaliśmy coś od siebie. Każdy z nas napluł do dżemu i zanieśliśmy dziadowi do jedzenia taki rarytaś. Mój faluś z pokoju dostał zadanie zrobienia czajany ( cherbata) poszedłem z nim po wodę i wypłukaliśmy swoje fiuty w tej wodzie, później zrobiliśmy z niej czajane.
Wypił i zjadł hehehe zemsta była słodka. Nie bedzie bydlak z Dobrzan nami pomiatał!!!! Oczywiście zachowujemy to w tajemnicy, nikt nie moze się dowiedzieć.