Dzień 98
Z rana rytuał. Pościelenie swojego wozu i dziadka też. Później rejony do obiadu i znów docieranie.
Dziś robiliśmy za kelnera. W świetlicy rezerwa zrobiła sobie impreze z alkoholem. Oczywiscie musieliśmy naruchać kasę na ich imprezę. Ja byłem kelnerem i polewałem po każdej kolejce. Koledzy udawali dziewczyny: założyli szalokominiarkę na siebie i wsadzili w cycki skarpetki, wyglądało to jak panienka w mini. Następnie musieli recytować atykuły z gazety, wymyślając jednocześnie kwestie falowe jak kolor rezerwy, DDC, miejscowości ska pochodzą. Było humorystycznie i śmiesznie. Później dwuch falusiów tańczyło na stolę wolnego i jednocześnie miałczało.
Pod koniec imprezy przez okno wyliśmy do księżyca oraz odpompowaliśmy cyferkę i lulu.