Dzień 72
Oczywiście tak też myślałem nikt nie dostał z nas PJ-ek, tylko ci co zdali egzaminy.
Znów nas major męczył z tymi testami i za każdy błąd biegaliśmy okrążenia. Dziś już mniej bo 6 okrązeń czyli jakieś 2km. Po obiedzie trepy zagonili nas na rejon do sprzątania izby chorych. Pościemnialiśmy trochę i zamietliśmy korytarz. O 16:00 wracamy na kompanie.
Wkurwiłem się z falusiami ze znów będziemy kiblować na kompani w wekend i poszlismy do Klubu żołnierskiego.
Mamy już swoje miejsce gdzie łatwo przejść przez płot, więc polazłem do wiejskiego sklepiku po browary i wina.
Chłopaki byli na czatach i mnie kryli. Gdyby to się wydało mielibyśmy ostro u trepów jak i dziadków.
Wróciłem ze sklepu z zaopatrzeniem i pod dębem obok krzaków popiliśmy sobie aby zalać smutki.
Kurdę tak nas siekło że wróciliśmy podpici.
Oczywiście dziadki wyczuli u nas że jesteśmy podpici i zafundowali nam szybkie trzeźwienie.
Ubrani w dresy stawiliśmy się w łazience na kompani i zostalismy oblani zimną wodą po czym dostaliśmy saperki i kopaliśmy 2/2 bez dna aż do 22:00. Po tym czasie było zakopywanie dołka. Ależ zmarźliśmy, teraz szybko do woza się rozgżać.
Dodaj komentarz