Dzień 41 Powrót z przysiegi
No masakra jakaś.
Ze Szczecina wracałem z dwoma falusiami z tego samego WKU.
Trochę przesadzili z alkoholem i się najebali.
W Bydgoszczy oczywiście jak czekaliśmy na pociąg do Grupy, to wdali się w ostrą dyskusję z żandarmerią.
Huligan i Dżinks chcieli ich napierdalać. Dziwne by było jakby nas nie zauważyli skoro byliśmy w mundurach na dworcu.
Starałem się załagodzić sytuację i jakoś ich uspokoić ale nie pomagało.
Chwilę później w asyscie żandarmerii i policji znaleźliśmy się w komisariacie na dworcu.
Mnie spisali i wypuscili, chłopaki zostali.
Na jednostę wróciłem po godz 6:00. Znów ogarnia mnie dół, ale teraz już przynajmniej trepy nie będą nas męczyli tymi nudnymi musztrami. Po śniadaniu poszedłem na wykłady z przepisów ruchu drogowego i byłem do godziny 14:00.
Na obiad żandarmeria przywiozła Huligana i Dżinksa, widać że mają jeszcze trochę w czubie. Dowódca wkurwiony kazał im się przebrać w OP1 i maski gazowe i na plac musztrowy.
W tym stroju i w maskach biegali do czasu aż wytrzeźwieją. Huligam się zżygał do maski, biedaczek.
Kurdę wszyscy mamy przejebane i przepustek na weekend nie będzie przez chłopaków.
Do capsztyku nudy, rezerwa obrała sobie za cel Huligana i Dżinksa i tylko ich przejebała pompkami.