WSPOMNIENIA PO LATACH
Od wyjścia do cywila minęło już prawie 24 lata ( jest rok 2020).
Kiedy to przepisywałem na bloga, wspomnienia wracały .
Kto był ten pamięta na całe swoje życie, może nie wszystko ale falę na pewno.
Przychodziło się do syfu przestraszonym i załamanym. Myślało się tylko o przysiędze, a właściwie o pierwszej przepustce i tą myślą się żyło na unitace.
Później najgorszy moment służby - przydział na jednostkę liniową, gdzie zaczynało się dopiero kotowanie.
Było się nikim, nie przysługiwało nic, gnojono na każdym kroku, pytało się nawet o możliwość odlania i czekało się.
Czekało się na ten magiczny moment obcinki falowej.
Tyłek bolał ale i tak było się szczęśliwym że najgorsze ma się już za sobą.
Później przychodził młodszy rocznik i stawałeś się wolnym człowiekiem, gdzie nie musiałeś się pytać o wyjście do kantyny czy na fajkę. Oczywiście obowiązywały różne falowe ograniczenia np. obowiązek noszenia pasa w szlówkach, dopięte opinacze czy chodzenie na zaprawy poranne itp. ale możliwość wylegiwania się na wozie w ciagu dnia, to było coś nieosiągalnego jeszcze przed chwilą :)
Za jakiś czas znów przyszedł młodszy rocznik a ty stawałeś się Vickiem, oczekując swoich kotów. Tutaj mogłeś pozwolić sobie na więcej np, pas ze szlówek, skrzyżowanie bojówek na vicerezerwe czy popuszczenie opinaczy itp. Można już było krzyknąć swoją cyferkę, ale często spotykało się z odzewem KOSMOS od obecnych rezerwistów. :)
No i wreszcie rezerwa i dziadek, rządziłeś na kompani, wysługiwałeś się innymi do momentu osiągnięcia Cywila na fali tj. 030 DDC. Tutaj już nic nie ograniczało, wszystko było dozwolone. Pas na jajach, poluzowane opinacze na pierwszą dziórkę czy eksponowanie walorów rezerwy :)
I jedynym celem od tego momentu było odliczanie do wolności.
Wreszcie nadszedł ten dzień - wychodzisz z MONU - to najpiękniejszy dzień w życiu.
Przyznam że nie byłem tak szczęśliwy nigdy jak wtedy, hmm no może poza usłyszeniem TAK jak się oświadczałem mojej obecnej żonie i przy narodzeniu syna.
Potem po latach pozostają wspomnienia falowe, które idą przez życie razem z tobą.
Dziś mam 44 lata i nadal pamiętam tamten czas jak miałem 19 czy 20 lat.
Na koniec upublicznie to co jest moim skarbem z tamtych lat, to z czego przepisywałem każdy ważniejszy dzień służby oraz mój falowy kalendarzyk.
Jeśli ktoś przeczytałby tego bloga to cieszyłbym się jakby coś w ksiedze gości napisał.
Na tym kończę wpisy i mam nadzieje że przetrwają dłużej niż ten mój pamiętnik poniżej.
Pozdrawiam wszystkich czytelników.