Dzień 89
O 05:30 zaprawa porana. Strasznie się spało na podłodze. Każdy jakiś połamany rano wstał.
Dziś nas mają przydzielić do odpowiednich plutonów. Zakumplowałem się z takim falusiem z Kielc, fajnie by było jak bysmy razem trafili do pokoju.
Śniadanie to jakaś porażka. Okropne i mało. W porównaniu z Grupą to dno totalne. Łyzeczka paprykażu, zupa mleczna to jakieś siki mleczne no i kawa zbożowa. Gdyby nie chleb w koszu, który można brać do woli to wyszedł bym głodniejszy niż byłem.
Oczywiście na zjedzenie kociarstwo ma 10 min, po czym zbiórka i na kompanie.
Po apelu porannym dostalismy przydziały. Ja dostałem kierowcę dowódcy jednostki, będe jeździł Uazem oraz przydział na kompanie , pluton łączności.
W sali mam dwuch dziadków. Tutaj nie poleżę na wozie więc mogę jedynie siedzieć na taborecie.
W pokoju jestem z falusiem z Kielc, fajnie ze razem jesteśmy.
Kiedy kadra poszła do domu, dziadki z Jesieni 94 uaktywnili się. Czołgalismy się pod wozami, biegaliśmy po nizej lamerii, nawet trzeba było się pytać czy można sie odlać. Masakra jakaś. Muszę to przetrwać.