Dzień 13
Dziś po rytuale porannym, bo tak to nazywamy hahha o 10:00 do 14:00 ja i trzech falusi zostaliśmy oddelegowani do parku samochodowego, gdzie przeprowadzać mieliśmy OT (obsługę techniczną) tych zdezelowanych Starów.
Ja osobiscie przetarłem z kurzu deskę rozdzielczą i zamiotłem kabinę w aucie. Kolega obok wypastował opony, tak kurwa - wypastował opony pastą do butów hahaha. Zajeło nam to jakąś godzinkę, gdzie resztę czasu bez nadzoru dziadków i trepów spędziliśmy na ściemnianiu, leżąc na trawie i drzemiąc sobie. Później zbiórka na obiad i po obiedzie znów maszerowanie i musztra aż do 20:00 z małą przerwą w palarni koło Klubu Żołnierskiego.
Ta unitarka jest straszna, monotonia dobija nas.
Jest godzina 21:00 po regułce do dziadków, pozwolono mi iść do kibla. Siedzę na klopie i piszę ten pamiętnik. Robię tak codziennie bo tylko tu mam spokój i nikt nie nakryje mnie na pisaniu. Zastanawiam się tylko czy na Liniówce uda mi się kontynułować moje dzieło wspomnień?