Dzień 45
Dziś sobota. Tylko do 12:00 miałem jazdę Starem po wiochach i Grudziadzu i od obiadu nudzę sie na kompani.
Każdy się snuje jak struty, a dziadków zero na przepustkach.
Skoro została tylko kadra zawodowa to leżymy dzis na wozach i się opierdalamy. Na fajki chodzimy kiedy chcemy bez pytania.
Za oknem pada deszcz, a nasza palarnia przy budynku nie ma daszku tylko rośnie duży dąb. Zawsze to lepsze niż moknąć pod gołym niebem.
Spowrotem mam nadzieję ze może uda się załatwić PJ na nastepny weekend tuż po moich urodzinach.