Dzień 3
I znów 5:30 pobudka i zaprawa poranna, a później musztra znienawidzona przez wszystkich falusiów.
9:00 śniadanie i dalej musztra.
Musztra wychodzi nam coraz lepiej, więc dają nam częściej odpocząć na palarni.
W cywilu nigdy bym nie sądził że 10 min przerwy na palarni sprawi mi tyle radości, niesamowite.
15:00 zasłużony obiadek, ale porcje są tak małe że delektuje się każdym kęsem. Muszę się tylko zmieścić w czasie bo jak jest wezwanie do zbiórki to trzeba natychmiast odstawić talerze i wyjść z jadali, bo inaczej wszyscy będą mieli przejebane, a to odbije się np na mnie.
Po obiedzie, udaliśmy się na kompanie. Dziś kadra zawodowa podzieliła nasz pobór na plutony. My jesteśmy kompania 9 a pluton 4. Od dziś chodzimy na musztry w plutonach po 32 osoby.
Po kolacji, jak codzień rejony, dziś dostałem kibel. Mam wyczyścić tylko nie ma szczotki!!! dyżurny kazał czyścić moją szczoteczką do zębów. Oczywiście nie zrobiłem tego, a upchałem papieru toaletowego by oczyścić start pozostawiony po sraniu. Rejon odebrany więc mogłem udać się do sali i oczywiście usiąść na taborecik do 22:00.
Sytauacja patowa bo taborecików jest zbyt mało dla nas i troje z nas nie ma gdzie siedzieć, więc stoi. Jeśli chce się położyć na podłogę to też trzeba spytać dziadka o pozwolenie. Skoro my jesteśmy falusiami to dbamy o siebie tzn. jak ja siedzę trochę to później daje usiąść koledze i sam stoje itd.
Huraaaa 22:00 capsztyk, można się legnąć na wóż ( łóżko wojskowe).
Dodaj komentarz