Dzień 2
Godzina 5:30 , dyżurny się drze " na kompani pobudka, wstawać!!" zerwałem się z łóżka , szybko wskoczyłem w dresy i z chłopakami z poboru bieg na zaprawę poranną. Biegamy jak debile po placu defiladowym, już odechciało się spać hehe o godz 6:30 powrót na kompanie, poranna toaleta i wyjście na plac w celu intensywnej nauki marszu defiladowego.
9:00 wreszcie śniadanie. Żarcia dają mało, ale wpadłem na pomysł by dopchać się suchym chlebem, do obiadu starczy.
Po śniadaniu znów marsz na placu aż do 15:00 i wyjście na obiad. Wszyscy jesteśmy już padnięci, widać po niektórych że już mają dość marszu, a tu po obiedzie zafundowali nam ciąg dalszy musztry aż do 19:00 czyli kolacji.
Po kolacji mamy chwilkę wolną, pozwolono nam tj tym co palą zostać na palarnii a ci co nie palą poszli na kompanie sprzątać rejony.
10 minut mineło szybko i już drą ryja że kociarstwo na kompani zbiórka!!!!
Chowam oczywiście mój pamiętnik, bo zabronione jest pisanie pamiętników przez kotów, można nieźle oberwać za to. Więc nie rozstaje się z nim nawet na chwilkę, jest cały czas przy mnie.
Na kompani trafiłem na sprzątanie sali z dwoma falusiami, jedziemy na szczocie dokładnie lecz nigdzie nie ma szufelki. Faluś ( kolega z mojego poboru) poszedł poprosić o szufelkę ale usłyszał tylko " niech sobie wyliniała kita narucha" więc zamiatamy na kartkę od zeszytu.
Po rejonach mamy czas dla siebie, siedzimy na stołkach bo na wyrku nie wolno się kłaść kotom bo kitę spali.
Czekamy na capsztyk (ciszę nocną) bo tylko wtedy mozemy się legnąć po całym dniu marszu.
Dodaj komentarz